Bardzo lubię wiosnę. Wtedy wszystko na nowo rozkwita, budzi się do życia. Dzień staje się dłuższy, a słońce coraz częściej widniejące na niebie i dotykające nas swoimi promieniami, mimowolnie wywołuje uśmiech na ludzkich twarzach. Robi się kolorowo – zarówno wokół nas, jak i w nas samych. Aż chce się żyć!. U mnie kolorowo jest już od listopada/grudnia 2017. Nie zapomnę tego , jakże niewinnego początku znajomości, która coraz bardziej nabiera barw. I rozpędu. W moim życiu pojawiło się też wiele emocji, dotąd mi nieznanych. Stąd też pojawił się pomysł, będący jednocześnie wyzwaniem dla Jo, by napisać post o EMOCJACH.
****************
Miłość, nienawiść, stres, złość, strach, niepewność, szok, smutek, cierpienie, odrzucenie, namiętność, radość, zachwyt, zaufanie…któż z nas ich nie zna, nie doświadczył na własnej skórze?. Emocje, uczucia – są nieodłącznym towarzyszem naszej życiowej podróży. Są częścią nas. Jedne z nich „kochamy”, inne „nienawidzimy”. Ale one wszystkie tkwią w nas głęboko uśpione, dopóki jakiś impuls ich w nas nie wyzwoli. Ciekawi mnie sam proces uruchamiania się ludzkich emocji oraz to, w jaki sposób mogą one każdego z nas ukierunkować. Bo uczucia same w sobie nie są ani dobre, ani złe. To my nadajemy im kierunek. Nikt z nas nie rodzi się przecież mordercą czy gwałcicielem. To inni ludzie – wywołujący w człowieku długie lata negatywne emocje – mogą się do tego przyczynić. Dlaczego? Bo czy tego chcemy, czy nie – emocje nas kształtują, kierują naszymi decyzjami, oddziałują na całe nasze życie. Im więcej u jakiejś osoby traumatycznych doświadczeń i bolesnych emocji (choćby takich jak strach, przemoc psychiczna i fizyczna, poniżanie, gniew, agresja itp) ze strony najbliższych czy otoczenia, tym większe prawdopodobieństwo, że taki człowiek będzie bardziej skłonny do destrukcyjnych, często patologicznych zachowań.
Nie uciekniemy od emocji. Możemy je wyprzeć, zamieść głęboko pod dywan naszych bolesnych wspomnień. Jeśli jednak postąpimy w taki sposób, tylko skrzywdzimy siebie, gdyż prędzej czy później ta emocja wybuchnie w nas ze zdwojoną siłą. Wydaje mi się, że większość z nas dobrze rozpoznaje swoje emocje. Mimo to, często sobie z nimi nie radzimy. Ja także całe lata miałam z tym problem. Tłumiłam swój żal, złość, rozczarowanie , gniew czy oczekiwania wobec partnera. Osiągnęłam jedynie to, że on nie wiedział za bardzo (albo udawał) o co chodzi, a ja chodziłam coraz bardziej sfrustrowana i struta. Czy gdybym wyrzuciła wówczas swój żal w danej relacji, było by lepiej? Czy rozwiązałabym istniejący konflikt? Tego nie wiem. Ale na pewno była bym o wiele zdrowsza. Dlaczego więc ukrywałam wiele emocji? Ponieważ tak doświadczało mnie życie. Pokazało mi, że nie warto mieć „serca na dłoni”, dobrego i otwartego na wszystkich. Nie warto dostrzegać w innych dobra i dawać siebie w całości i na tacy (dotyczy panów), bo nikt tego nie doceni. Co najwyżej – cynicznie to wykorzysta dla własnych celów. Walczyłam samotnie z uczuciem złości poprzez izolację od świata zewnętrznego, by nie wyładować swojego gniewu na drugiej osobie, raniąc ją boleśnie ostrym słowem ( jak na rasowego skorpiona przystało). Jednak czas w połączeniu z miłością – leczy rany, o czym codziennie się przekonuje. Jestem otwarta na to uczucie, choć dobrze wiem, że przez to narażam się na zranienia. Ale nie da się przejść przez to życie bez blizn. :). Jak mam się przekonać o głębi i autentyczności relacji z ludźmi nosząc maski, zamiast będąc sobą? Oczywiście nie jest łatwo obnażyć przed kimś własne słabości (przecież chcemy zawsze wypaść przed ludźmi jak najlepiej). Jednak warto zdobyć się na odwagę bycia sobą na maksa (o czym pisałam już w poście o radości życia).
**************
Moja zmiana podejścia co do emocji i ich wyrażania przynosi zaskakujące owoce. Im bardziej ja się otwieram, tym bardziej otwierają się inni. Jestem i słucham. To pozwala mi rozwijać w sobie wrażliwość, którą wcale nie uważam za słabość. Często łapię się na tym, że wystarczy mi głębokie spojrzenie i kilka zdań z rozmówcą (głównie przyjaciele , rodzina czy Wyjątkowy), by odgadnąć, w jakim jest nastroju lub co przeżywa. Myślałam, że jest to absolutnie niemożliwe, ale się pomyliłam. Utwierdził mnie w tym pewien artykuł, przeczytany na portalu „piękno umysłu”. (lubię tam zerkać w przerwie na kawę). I muszę Wam powiedzieć – moje życie, relacje z innymi – stało się o wiele prostsze! :).
Można oswoić swoje uczucia. Nie warto ich wypierać, tłumić, czy ignorować. Mają one istotny wpływ na nasze zdrowie i życie. Emocje zarówno te pozytywne jak i negatywne pokazują prawdę o człowieku. Pozbywając się emocji uciekamy od własnej natury, od człowieczeństwa. Emocje źle traktowane przeistaczają się w wewnętrzną barierę i gdy tracimy nad nimi kontrolę, przeszkoda coraz bardziej rośnie. Życie bez emocji byłoby życiem pustym i bezbarwnym. One pomagają nam zrozumieć nasze istnienie, zintegrować naszą jednostkę i dokonywać właściwych wyborów. Są dopełnieniem naszej osoby. Emocje stanowią naturalną drogę do zrozumienia własnej egzystencji, wolności i wykorzystania jej w poprawny sposób. Gdy potrafimy panować nad własnymi emocjami stajemy się świadomymi ludźmi. 🙂
PS. DLA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ: TEGO NIE PISAŁA PSYCHOLOG Z ZAWODU, ALE ZWYCZAJNA BLOGERKA Z PSYCHOLOGICZNYM ZACIĘCIEM.
Dodaj komentarz