8 sierpnia o godzinie 15,00 moje życie zmieni się diametralnie…. Ostatnio przeżywam istny maraton. Pandemia nieco nas przystopowała, a czas w miejscu nie stoi. Na szczęście nie jest tak źle, jak przewidywałam. Ale zaczyna się robić nieco nerwowo. Termin ślubu, sala, obrączki, suknia, buty ślubne i potrzebne dokumenty już załatwiliśmy. Przed nami spisanie protokołu w przyszłym tygodniu, dogadanie kwestii transportu (podobnie), wybór cukierni i ewentualnie wodzireja imprezy. Zaproszenia wysłane, winietki w trakcie produkcji :). Sprawy parafialne kosztowały mnie najwięcej nerwów. Jeśli chodzi o metrykę chrztu, poszło szybko i prosto: pismo do parafii chrztu z prośbą o przesłanie go pocztą ( powód? koronawirus) spotkało się z akceptacją tamtejszego proboszcza. Po kilku dniach do mnie dotarło.
I tu moje szczęście się skończyło, bowiem dokument zawierał informację odnośnie chrztu oraz notatkę poświadczającą, że w parafii gdzie go przyjęłam nie zawarłam związku małżeńskiego. Zatem sakrament bierzmowania musiałam załatwiać oddzielnie (Wyjątkowy jest w czepku urodzony, dostał obie metryki razem). Udałam się więc do mojej parafii, w której byłam bierzmowana i co? Nie zgadniecie. Okazało się że moich danych w księgach NIE MA! (że coooo?????). Pani z kancelarii usiłuje więc zrobić ze mnie idiotkę sugerując że „może się tu nie bierzmowałam?” (w tej parafii, a może w ogóle wymyśliłam to sobie ?). Fuck!!! – to najdelikatniejsze wyrażenie tego, co w pierwszym odruchu chciałam jej powiedzieć. Ugryzłam się jednak w język i głosem wkurwionej kobiety zapytałam tylko, czy ma mnie za idiotkę? Wtedy jakby trochę się zreflektowała i zamknęła. Niemniej odeszłam z niczym. Moi koledzy i koleżanki z rocznika w księdze widnieją. Ja nie….
Kiedy wkurw minął (czytaj: jakieś pół dnia później) pomyślałam sobie: Bogu dzięki, że obligatoryjna jest tylko metryka chrztu… bierzmowanie by się przydało, to fakt, jednak brak tej metryki nie stanowi przeszkody do zawarcia małżeństwa i jego ważności. A ja nie jestem przecież winna ani odpowiedzialna za ten bajzel. Cała ta sytuacja zaskoczyła mnie i sfrustrowała. Byłam nastawiona, że załatwię to od ręki, a tu taki ZONK (dodam tylko, że ta bezczelna do granic możliwości kobieta urzęduje w kancelarii zaledwie 1,5 godziny – załatwić jakąkolwiek sprawę można bowiem w godzinach 8:30-10.00…..myślę, że to nie wymaga dalszego komentarza). Nie pozostało mi nic innego, jak iść do kolejnego proboszcza (tym razem w parafii, w której chcemy się pobrać), by zasygnalizować niespodziewany problem (zresztą nie jedyny). Moje nerwy jeszcze tydzień temu były na wyczerpaniu. Na szczęście znam tego kapłana (on mnie też) i powiedział, jak można spróbować to załatwić. Stanęło na tym, że kwestię metryki bierzmowania załatwimy w trakcie protokołu (a przy okazji opłatę za mszę i strojenie oraz zapowiedzi). Póki co, trzeba zachować spokój, robić co się da, co zostało…. I koniecznie docisnąć USC (a to niestety proste nie będzie….nie w moim mieście)….
Jestem też po próbnym, ślubnym uczesaniu (zdjęcie powyżej). Nie będzie do końca tak wyglądało (ostatecznie zmieniłam nieco wesję) ale i tak wyszło bardzo dobrze. :). Jeśli dodać do tego make-up, suknię oraz bukiet plus dodatki, będzie co podziwiać (oby serce Wyjątkowego ten zapierający dech w piersi widok wytrzymało). Teraz pozostało jeszcze dopiąć projekt podróży poślubnej… ociągaliśmy się z tym przez liczbę zachorowań i związane z tym rygory, ale zdecydowaliśmy, że wyjedziemy. Oboje pracujemy i po roku przerwy należy nam się urlop. Wypoczęty pracownik to wydajny pracownik. :). A jeśli już o pracy mowa,…dziś otrzymałam informację, że umowę o pracę mi przedłużą. O ile? tego dowiem się pewnie pod koniec miesiąca. Najważniejsze, że praca jest. Zważywszy na okoliczności i załamanie na rynku pracy, to bardzo dobra wiadomość. Jest więc co oblewać. 🙂
Tymczasem serdecznie pozdrawiam Was wszystkich (zwłaszcza tych, co wpadają tutaj od czasu do czasu pomimo mojego rzadkiego pisania), życzę miłego wieczoru i wracam do fascynującej lektury Kinga pt. „Dallas’63” (tak, uzależniłam się:) )
Wasza Jo 🙂
Dodaj komentarz